Wstęp - do trzech razy sztuka2016-01-25 18:34:31 | Kamil Zieliński (Kapitan)
Kontynuując wstęp dodam, że jest to już trzecia propozycja tej firmy, którą miałem okazję dokładnie sprawdzić. Parę lat temu byłem posiadaczem obudowy Colossus, która początkowo wydawała mi się idealna. To ogromna, mega funkcjonalna, świetnie wyglądająca, przewiewna i dobrze wyciszona konstrukcja. Jednak z czasem pewne jej elementy zaczęły się zużywać, przez co top obudowy wpadał w drgania i upierdliwie przy tym hałasował. Gdybym recenzował Colossusa po pierwszych miesiącach użytkowania, pewnie oniemiały z zachwytu kazałbym Wam go kupić. Po dłuższym czasie, z powyższych powodów, zacząłem rozglądać się za czymś innym i, nawiasem mówiąc, jak dotąd nie mogę znaleźć obudowy dla siebie.
Kolejne były słuchawki Flo. Wszystkie cechy, które dotyczą wyżej wspomnianej obudowy, mógłbym przypisać także tym słuchawkom. Dobrze grały, świetnie wyglądały i, ze względu na odpinane przewody i mikrofon, były także funkcjonalne. To też wyraziłem w recenzji. Po kilkunastu miesiącach wylądowały w naprawie, gdy cieniutkie przewodziki wewnątrz przestały łączyć. Również ich materiał zapomniał, jak przetrwać próbę czasu.
Dlaczego przynudzam zbyt długim wstępem, zamiast po prostu zrobić normalny test jak wszyscy? Chciałbym, żebyście wiedzieli, że testuję obudowę jako osobnik przyzwyczajony do starych i sprawdzonych pomysłów i mam doświadczenie, które może pomóc w znalezieniu ewentualnych wad, które potencjalnie mogłyby wyjść na jaw dopiero po pewnym czasie od zakupu. Zobaczymy, czy uda mi się coś znaleźć, a przy okazji, czy przekonam się do nowych rozwiązań.
Zapoznanie z Bitfenix
Ani się obejrzałem, a minęło kilka ładnych lat, odkąd firma Bitfenix wprowadziła na rynek high-endową obudowę Collossus. Następnie przyszła kolej na kilkanaście innych konstrukcji, które miały podbić serca i portfele mniej wymagających użytkowników, skok w bok w postaci słuchawek, zasilacza i pełną gamę akcesoriów jak porządne okablowanie, oświetlenie, a nawet całkiem nowe panele wymienne do starych obudów. Z tego powodu warto zajrzeć na stronę internetową producenta i zastanowić się, czy nie warto zafundować sobie kolorowego bajeru, który może nie poprawi wydajności komputera, ale za to na pewno samopoczucie oglądającego.
Tak oto trafiła do mnie obudowa Prodigy, wraz z dodatkowym panelem bocznym wyposażonym w okno, trochę kabla i oświetlenie.